środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 3.

"Wiem, że to złe, ale później dasz mi pokutę, teraz posiedźmy w ciszy przez minutę"
 
 
 
Hmmm, mecz jak mecz. Bez większej historii , bo Gdańsk, tak jak przewidywano, przegrał 0:3 z Delectą Bydgoszcz. Ale martwiła mnie inna rzecz, a mianowicie to, że nic nie pamiętam z tego spotkania, bo cały czas gapiłam się na Łomacza. Na jednej z przerw technicznych chyba to zauważył, bo posłał mi szeroki uśmiech, który oczywiście odwzajemniłam. Kurczę, co ja sobie myślę. Znam go dopiero od 2 tygodni, a ja jak głupia wyobrażam sobie nie wiadomo co.  Po meczu porozmawiałam chwile z Grześkiem i poszłam do domu. Nie chciałam mu przeszkadzać, bo widziałam, że jest zmęczony. Niestety mój ojciec nie był na tyle domyślny i zadzwonił do niego, żeby do nas przyszedł. W czasie kiedy kłóciłam się o to z ojcem, zadzwonił dzwonek, a w progu drzwi pojawił się Grzegorz. Ojciec zaczął go przepytywać o przebieg meczu i inne tego typu rzeczy, a jak dalej siedziałam na niego wściekła. Poszłam więc do mojego pokoju i trzasnęłam drzwiami. Coś mi się wydaje, że Łomacz przypadł mojemu tacie do gustu i będzie chciał mnie z nim zeswatać. Jego niedoczekanie. Jak będę chciała to sama sobie znajdę męża.  Położyłam się na łóżku ze słuchawkami w uszach i rozmyślałam nad jutrzejszym  dniem. Zuzka wzięła sobie na tydzień wolne, więc będą to moje pierwsze samodzielne dni w pracy. Boję się, że nie dam sobie rady. No, ale cóż… życie, jak to mówią. Nie mam pojęcia ile czasu minęło, ale nagle nad moją głową pojawił się nie kto inny jak Grzegorz.
- Może byś zapukał?- powiedziałam zgryźliwie.
- Pukałem, ale nie słyszałaś, bo miałaś słuchawki na uszach- położył się obok mnie na łóżku.
- Czego chcesz?- obróciłam się do niego twarzą.
- Co się stało? Na meczu było wszystko w porządku, a teraz jesteś wkurzona.
- Nic takiego, po prostu ojciec mnie zdenerwował i tyle. Nie wnikajmy. – nastała chwila ciszy- Pewnie jesteś zmęczony. Chcesz się przespać?
- A mógłbym?
- No pewnie. Dobranoc- odwróciliśmy się do siebie plecami  i poszliśmy spać.
 
Kiedy się obudziłam, miejsce obok mnie było puste. Zegarek w mojej komórce pokazywał  już 22, więc Grzesiek na pewno poszedł już do domu. Wstałam, poszłam się umyć i dalej położyłam się spać.
Rano w pracy czekała na mnie miła niespodzianka, a mianowicie szef powiedział, że zamykamy dzisiaj wcześniej, więc będę miała więcej wolnego czasu.  A co najważniejsze mniej czasu spędzę sama w lokalu. Po południu, kiedy już wychodziłam, zauważyłam, że pod „Life Bird’em” stoi Grzesiek.
- Co ty tu robisz?
- Przyszedłem po ciebie, nie widzisz- uśmiechnął się szeroko.
- Skąd wiedziałeś, że kończę wcześniej?
- Chyba zapomniałaś, że Darek to mój kolega.
- Fakt. A w sumie to po co po mnie przyszedłeś?
- O matko, kobieto. Czy ty musisz zadawać tyle pytań? Przyszedłem, bo chciałbym cię zaprosić na dzisiaj do teatru. Zgadzasz się?
- To bardzo ciekawa propozycja, bo dawno nigdzie nie byłam. Z przyjemnością ci potowarzyszę.
- To świetnie. Przyjdę po ciebie o 19.
- Dobrze, będę gotowa. Do zobaczenia.- odeszłam w stronę domu.
Wracając do domu naszłam mnie jedna myśl: w co ja się ubiorę? Nie mam ani jednej sukienki, a do teatru wypada założyć coś eleganckiego. Nie pozostało mi nic innego jak wybrać się na zakupy, czego szczerze nie znoszę.  No nic, trzeba będzie przeboleć. Kiedy byłam już w domu i oznajmiłam tacie, że idę do teatru stwierdził, że dobrze mi to zrobi, ale kiedy dowiedział się z kim idę to oszalał z radości i od razu zaproponował pomoc przy wyborze kreacji. Tak więc niecałą godzinę później byłam już z nim w Galerii Bałtyckiej.  Nie zajęło mi dużo czasu szukanie sukienki i butów, bo jak już wcześniej wspominałam nie lubię zakupów.  Około 17 byliśmy już w domu, więc zaczęłam się powoli szykować. Kiedy się umyłam to zaczęłam robić włosy, które tylko lekko pofalowałam. Ubrałam się w sukienkę, a kiedy zakładałam szpilki rozległ się dzwonek do mieszkania. Poszłam otworzyć i mnie zamurowało. Stałam i jak głupia gapiłam się na garnitur  Grześka.
- Wszystko w porządku- zapytał.
- Z góry przepraszam za to co teraz powiem, ale wyglądasz nieziemsko.
- Dziękuję bardzo, ty też wyglądasz olśniewająco. – oblałam się rumieńcem- chodźmy już.
Grzegorz wziął mnie pod rękę i zaprowadził do auta. Całą drogę żadne z nas się nie odezwało, aż do momentu wejścia do teatru.
- Na co idziemy?- zapytałam.
- Spektakl nazywa się „Kuszenie cichej Weroniki”.
- Brzmi intrygująco- dodałam i już zajęliśmy swoje miejsca.
Muszę przyznać, że przedstawienie było bardzo ciekawe tylko dziwiło mnie zachowanie Grześka. W przerwie między aktami nie odezwał się do mnie ani jednym słowem co nie było do niego podobne. A kiedy zapytałam się czy coś się stało, odpowiedział tylko suche „Nic”. Dałam mu spokój, bo stwierdziłam, że jak będzie chciał to sam mi powie. Kiedy spektakl dobiegł końca, rozległy się gromkie  brawa. Łomacz wstał, pociągną mnie za rękę i zabrał w stronę samochodu.
- Czemu tak szybko wyszliśmy?
- Przepraszam cię za moje zachowanie. Jedźmy już do domu.
Po raz kolejny nastała głucha cisza podczas jazdy. Podjechaliśmy pod mój blok i wtedy postanowiłam przerwać to milczenie.
- Wejdziesz na górę?
- Nie chcę przeszkadzać, twój tata pewnie śpi.
- On na pewno się ucieszy, że przyszedłeś.
- Mimo to nie skorzystam z zaproszenia. Przepraszam, ale chcę się wyspać.
- Rozumiem. Do zobaczenia.
Na  pożegnanie dał mi  buziaka w policzek, a mnie przeszły przyjemne dreszcze po całym ciele. Bez słowa odjechał, a ja stałam jak zaczarowana i patrzyłam jak auto znika za zakrętem. W końcu się opamiętałam i poszłam do mieszkania, co chyba nie było dobrym pomysłem. Kiedy tylko przekroczyłam próg, ojciec zalał mnie lawiną pytań.
- I jak było, fajnie?  Całowaliście się? Czemu nie zostałaś u niego na noc?
- Tato, uspokój się, to był tylko wypad do teatru. Nic więcej, więc nie doszukuj się jakiś teorii. A w ogóle coś ty sobie ubzdurał z tym całowaniem?
- Nie oszukujmy się, przecież widzę, że cię do niego ciągnie.
- Nie chcę nic mówić, ale jedyną osobą, która przymila się do Grześka jesteś ty.
- Chyba śmieszna jesteś córeczko.
- Dobra, zakończmy ten żenujący temat. Idę spać, dobranoc tatusiu- dałam mu buziaka w czoło i poszłam do swojego pokoju.
Nawet mi się nie chciało wykąpać tylko od razu przebrałam się w koszulkę do spania i położyłam na łóżku.  Mimo zmęczenia nie mogłam zasnąć, bo cały czas myślałam o co mogło chodzić Grześkowi.  Kiedy już zasypiałam dostałam od niego krótkiego sms-a: „Kolorowych snów ;)”. Mimowolnie się uśmiechnęłam  i odpłynęłam.
Rano obudziły mnie głośnie śmiechy dochodzące z salonu. Gdy tam przyszłam, zastałam mojego ojca i Grześka, o dziwo w dobrym humorze.
- Cieszę się, że już ci przeszło- zwróciłam się do Łomacza.
- No tak, ja właśnie w tej sprawie. Chciałbym cię za to przeprosić. Mieliśmy się wczoraj dobrze bawić, a ja wszystko popsułem.
- Ale ja się nie gniewam. Mimo wszystko było bardzo miło.
- Właśnie chciałbym ci to zrekompensować.
- Naprawdę nie trzeba.
- Ale ja chcę. Tak, więc zapraszam cię w środę na mecz. Obiecuję, że będę bardziej rozmowny.
- Dobrze, z chęcią przyjdę. I ty przyszedłeś z samego rana, tylko po to żeby mi to powiedzieć?
- Widzisz jaki porządny chłopak- wtrącił się ojciec.
- Tato, proszę cię- popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.
- Już się nie odzywam. Dokończ Grzegorzu.
- Tak więc jak mówiłem mam też inną sprawę. Prezes naszego klubu chce z tobą porozmawiać. Z góry uprzedzam, że nie wiem o co chodzi.
- Teraz mam iść?
- No jakbyś mogła to tak. Tylko się pospiesz, bo za godzinę mam być na hali.
- Już idę, idę. Nie denerwuj się tak. Za pół godziny jestem gotowa .
- No ja mam nadzieję.
Poszłam się umyć i ubrać. Rozczesałam włosy i byłam gotowa.
- Chodź już.- zawołałam do Grześka.
- Już? Faktycznie jesteś szybka. Chodźmy.
 * * *
A więc wielki finał między Zaksą a Resovią ;) Ja jestem bardziej za kędzierzynianami ;) A Wy?
Coś nie widzę wielu komentarzy pod rozdziałami ;( Szkoda ;(
To tyle na dzisiaj ;) Do napisania ;d
Jeżeli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach piszcie w komentarzach lub na gg 42906624

9 komentarzy:

  1. Komentarzy może dużo nie ma, ale wyświetlenia owszem są ;D zaczyna sie robić jeszcze ciekawiej, pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam mam nadzieję, że wygra Resovia!! :D
    Zastanawia mnie zachowanie Grześka, dlaczego w teatrze był taki dziwny?
    A ciekawe czego chce prezes od bohaterki.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam za to co teraz napisze, ale nie podoba mi sie Twoje opowiadania.
    Nie ma zadnego sensu, sam początek jest bynajmniej żałosny. PO co ona zabrała tej kobiecie pieniądze?
    piszesz strasznie dziecinnie. Mam jeszcze wiele zastrzeżeń, ale nie bede juz pisać

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi tam się podoba. Rozdziały są coraz ciekawsze ;)) .
    Kibicuje Sovii, myślę że obronią mistrza :)). Pozdrawiam !/ I can fly

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Grzegorza :D Mrraśny jest ;P
    Marzyłam o finale Skra-Delecta, ale w tym przypadku liczę na dobre, siatkarskie widowisko i niech wygra lepszy :)


    angel-of-volleyball.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz super bloga! Bardzo ciekawie go prowadzisz...
    Będę wpadać częściej :)
    Zapraszam:
    recenzowniamimi.blogspot.com

    Obserwuję i liczę na rewanż :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Grzesiu romantyku ^^ tylko szkoda ze zawalił trochę z tym teatrem :D oby wynagrodził jej to na meczu :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam od początku. Miałaś fajny pomysł na bloga :D
    No cóż, super-romantyczna randka się za bardzo nie udała.. No jestem ciekawa co tak "zmroził" Grześka..
    Ja oczywiście za Sovią jestem !
    Czekam na następny rozdział !
    Zapraszam do mnie:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja się pytam, gdzie jest IV rozdział ??? :P:P
    Już się nie mogę doczekać. Świetne to opowiadanie. :):)

    OdpowiedzUsuń