„Czy tęskniłabyś za mną, gdybym wyszedł i nie wrócił? Gdybyś
nie mogła mnie znaleźć wśród innych ludzi? Czy żyć beze mnie mogłabyś się
nauczyć?”
Jestem z Grześkiem już od roku i chyba był to najlepszy czas
w moim życiu. Ale jak to mówią wszystko
dobre co się szybko kończy. I tak było w moim przypadku, choć nie do
końca. Pozostanie mi coś, co będę
pamiętać do końca życia i za to z każdym dniem dziękuję.
- Grzesiek idziemy?- głucha cisza- Grzesiek?!- powtórzyłam,
tyle, że głośniej. Od kilku dni jest jakiś nieobecny. Zamknięty ze swoimi
myślami.
- Coś mówiłaś?
- Nic ważnego.
Pytałam tylko czy wychodzimy już na halę. Za 2 godziny jest mecz.
- A tak, chodź idziemy.
Na meczu Grzesiek jak
zwykle grał bardzo dobrze i niczym się nie przejmował. Właśnie tak działała na
niego siatkówka. Przy niej się odprężał i o nic nie martwił. A na dodatek Lotos
wygrał z Olsztynem 3:2. Po meczu mój tato zaprosił Grześka do nas na obiad, ale
on nie specjalnie chciał iść. Widziałam to po jego oczach. Powiedział, że jest
bardzo zmęczony i pójdzie do siebie położyć się spać. Ja mu wierzyłam, bo
przecież rozegrał pięciosetowy mecz.
Dziwne zachowanie Grzegorza nie dawało mi spokoju, ale postanowiłam się tym nie martwić, bo miałam większy problem na
głowie. Od kilku dni nie czułam się
najlepiej. Byłam osłabiona i bałam się najgorszego. Nie mogłam teraz znowu
zachorować. O moich obawach powiedziałam
ojcu, a ten od razu wysłał mnie do szpitala na badania.
Pół godziny później już byłam w gabinecie onkologa. Sama. Nie
chciałam, żeby ojciec wchodził ze mną. Powiem mu wszystko w domu, na spokojnie,
bo nie chcę żeby się denerwował. Zrobiono mi szczegółowo wszystkie badania…
Gdy wracałam od lekarza nie mogłam w to uwierzyć. Nie to
niemożliwe, to nie może być prawda!
Wbiegłam do domu o od razu zaczęłam krzyczeć do taty.
- Tato, tato, stał się cud!
- Co takiego?
- Jestem w ciąży!- popłakałam się
- Co? Jak to możliwe? Przecież…
- No właśnie ja też tak myślałam. Lekarz
powiedział, że po chemioterapii będę bezpłodna. A jednak! Zobacz tutaj są
zdjęcia usg. To 5 tydzień.
- Boże, dziecko to faktycznie musi być cud. To siła waszego
uczucia. Chodź tu to mnie córeczko- przytulił mnie jak najmocniej i już oboje
płakaliśmy ze szczęścia.
- Muszę powiedzieć o tym Grześkowi. Mam nadzieję, że się
ucieszy.
- Na pewno. Przecież widać jak bardzo cię kocha.
- Już nawet wiem jak mu o tym powiem. Ale najpierw musimy iść
do sklepu.
Kupiłam takie buciki (LINK),
choć chciałam bardziej sportowe. Niestety nie udało mi się znaleźć Asicsów w
takim rozmiarze. Do tego włożę kopertę
ze zdjęciem usg naszego maluszka. Mam nadzieję, że się domyśli.
Wieczorem zapukałam do drzwi Grześka, ale ten nie otwierał.
Postanowiłam na niego poczekać na klatce schodowej. Po 15 minutach usłyszałam
jak wchodzi na piętro i otwiera swoje drzwi. Nieźle się zdziwił jak mnie
zobaczył. A nawet odniosłam wrażenie, że się nie ucieszył. Trudno, wiem, że
miał męczący dzień. Weszliśmy do środka i usiedliśmy na kanapie. Trzymałam na
kolanach pudełeczko z butami i kopertą, kiedy równocześnie powiedzieliśmy do
siebie „Muszę Ci coś powiedzieć”.
- Ty pierwszy- powiedziałam
- Nie, nie, ty zacznij.
- Grzesiek, przecież widzę, że coś cię gryzie.
- No dobrze. Więc… nie wiem od czego mam zacząć.
- Wiesz, że lubię bezpośredniość. Po prostu powiedz.
- Chodzi o to, że… Marta rozwiodła się z mężem.
- No dobrze, ale co ty masz z tym wspólnego?
- Zaczęliśmy się znowu spotykać. Nie potrafię cię dłużej
okłamywać. Wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważna, ale… ja się w niej
zakochałem. Chciałbym z nią spróbować ułożyć sobie życie. Przepraszam.
- Od kiedy to trwa?- próbowałam być spokojna i opanowana.
- Ponad miesiąc temu pierwszy raz się z nią spotkałem.
- Czyli nie widzisz już dla nas szans?
- Jesteś dla mnie bardzo ważna, ale… Przepraszam- nastała
głucha cisza- Dlaczego na mnie nie krzyczysz, nie wyzywasz od najgorszych?
Chyba na to zasługuje.
- Jesteś z nią szczęśliwy?- zapytałam z nikłym uśmiechem.
- Tak, bardzo.
- Nie będę na ciebie zła, bo to rozumiem. Rozumiem, że
chcesz z nią być, chcesz być szczęśliwy, korzystać z życia. Widocznie na ciebie
nie zasługiwałam.
- To ja na ciebie nie zasługuje. Jesteś dla mnie za dobra.
Obiecuję ci, ze znajdziesz kogoś, kto cię nie zrani tak jak ja i pokocha.
- Nie składaj obietnic bez pokrycia.
- Ale ty też chciałaś mi coś powiedzieć.- spojrzałam na
pudełko, które nadal trzymałam w rękach.
- To… to już nieistotne.
- Na pewno to nic ważnego?
- Tak, na pewno. Mogę mieć jeszcze do ciebie prośbę.
- Oczywiście.
- Pocałuj mnie. Pocałuj mnie tak jakbyśmy już się nie
spotkali. Ostatni raz.
Pewnie wiele z was zastanawia się dlaczego tak postąpiłam,
dlaczego nie powiedziałam mu o dziecku. Odpowiedź jest prosta. Za bardzo go
kocham, żeby niszczyć mu życie. Gdyby dowiedział się o ciąży to pewnie byłby ze
mną z litości. A tego bym nie
wytrzymała. Jeśli Grzesiek jest szczęśliwy to ja też, nawet jeśli u jego boku
ma być Marta.
* * *
Zmierzamy ku końcowi opowiadania ;) Został jeszcze epilog i koniec ;)
Wybieracie się na jakieś mecze ME? ;)
DOBIJEMY DO 15 KOMENTARZY?
Pozdrawiam ;)