środa, 3 lipca 2013

Rozdział 7.

"Tak wyraźnie widzę każdy kształt, znajome twarze śmieją się. Gorący wiatr rozpala mnie, znowu jestem tam"


Niestety się nie myliłam. Jedziemy do miasta, o którym najzwyczajniej w świcie chciałabym zapomnieć. Grzegorz chyba nawet o tym nie wie, że to tu rozegrała się moja osobista tragedia. Jestem tylko ciekawa po co mnie tu przywiózł, bo przecież tutaj nie ma nic ciekawego.  Tego się obawiałam, a właśnie przejechaliśmy tabliczkę z napisem WROCŁAW.

- Możesz mi powiedzieć dlaczego tutaj przyjechaliśmy?
- Już mówiłem, że mam dla ciebie niespodziankę.
- A nie mogliśmy pojechać w inne miejsce?
- Niestety, ale nie. Tutaj jest coś wyjątkowego, co chciałbym ci pokazać.
- We Wrocławiu mnie niczym nie zaskoczysz. Mieszkałam tu zanim się przeprowadziłam do Gdańska.
- Nigdy mi o tym nie mówiłaś.
- Bo nigdy o to nie pytałeś.
- To w końcu powiesz mi dokąd dokładnie jedziemy?
- Na Ostrów Tumski.
- Po co? Katedry nigdy nie widziałeś?
- Nie zadawaj tylu pytań. Zaraz będziemy na miejscu.

Po 20 minutach zostawiliśmy auto koło Galerii Dominikańskiej i spacerkiem doszliśmy do Mostu Tumskiego. Teraz już wiedziałam co się święci. Nie na darmo Wrocławianie nazywają ten most Mostem Miłości. Grzesiek wyjął z kieszeni kłódkę z wygrawerowanymi naszymi imionami i przypiął do mostu, obok reszty. (LINK) Wręczył mi kluczyk i kazał wyrzucić do wody przez lewe ramie, tyłem do rzeki.

- Wiesz, że teraz już się ode mnie nie uwolnisz?
- Nie mam takiego zamiaru- pocałowaliśmy się.

Szliśmy dalej wzdłuż mostu, a mnie nurtowało jedno pytanie:

- Grzesiek, dlaczego jechaliśmy aż tutaj? Przecież w Gdańsku też można zwiesić kłódkę na moście.
- Tak, ale Most Tumski jest zjawiskowy. To nie to samo co u nas w mieście. To tutaj zrodziła się ta tradycja, a jak dla mnie ten most jest przepiękny, dlatego tutaj cię zabrałem.
- Dziękuję ci.- mocno się do niego przytuliłam i poszliśmy dalej.

Pokazałam Grześkowi prawie całe Stare Miasto,  bo to je znałam najlepiej. Przecież tu się wychowałam. Poszliśmy na Plac Solny, gdzie Grzegorz kupił mi pięknego słonecznika, dalej szliśmy przez Rynek i kierowaliśmy się w stronę kamieniczek Jasia i Małgosi, zatrzymując się przy kościele św. Elżbiety.

- Widzisz tą wieżę?
- No trudno jej nie zauważyć, jest ogromna. Ale chyba na niej jest punkt widokowy, idziemy?
- Nie no co ty. Chyba bym zawału dostała wchodząc po tych schodach. Ale z tą wierzą wiąże się pewna legenda. Na jej bocznej ścianie znajduje się płaskorzeźba (LINK). Bodajże w 1529 roku w normalny, biały dzień rozpętała się burza. Było samo południe. Wiatr się zerwał i góra wieży runęła na ziemię. I o dziwo żaden człowiek nie ucierpiał. Wieża przygniotła tylko jednego, czarnego kota. I właśnie legenda na tej płaskorzeźbie głosi, że tą wierzę zniosły na ziemię anioły, ponieważ nie zabiła żadnego człowieka.
- Matko, skąd ty to wszystko wiesz?
- Trochę interesuję się historią Wrocławia.

  Zwiedzając, mieliśmy niezły ubaw z Bartka kiedy pokazywałam Łomaczowi  stare baszty, które znajdowały się na terenie Bractwa Kurkowego.  

Wieczorem chciałam pojechać w jedno miejsce, często chciałam to zrobić, ale nie miałam dość odwagi. Teraz się zdecydowałam.

- Grzesiek, możesz mnie tam zawieść?- spytałam podając mu kartkę z adresem.
- Jasne, tylko musisz mnie tam pokierować. A co tam jest?
- Szpital, w którym miałam przeszczep.
- Na pewno chcesz tam jechać?
- Tak, jestem tego pewna jak nigdy wcześniej.

Gdy zajechaliśmy na miejsce cała moja odwaga gdzieś uciekła, a  ja miałam coraz więcej wątpliwości. Ale słowo się rzekło i kiedy wychodziłam z auta Grzesiek zapytał:
- Pójść tam z tobą?
- A chcesz?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
- Wiesz co, chyba lepiej będzie jak pójdę tam sama. Nie obraź się.
- Dobra, to ja czekam na ciebie  w samochodzie.

Powolnym krokiem weszłam na dobrze mi znany oddział i kiedy mijałam szpitalne sale znowu wszystkie wspomnienia wróciły. Podeszłam pod pokój pielęgniarek i delikatnie zapukałam. Słysząc „proszę”, niepewnie  otworzyłam drzwi i weszłam do środka.

- Poznaje mnie pani?
- Nie za bardzo… Chociaż czekaj… Roksanka, tak? To naprawdę ty? Nie wierzę!
- Tak, to ja we własnej osobie.
- Przepraszam, zupełnie cię nie poznałam.
- No tak, trochę dziwnie wyglądam z włosami.
- Przestań, co ty wygadujesz. Ślicznie wyglądasz. Dziewczyny! Chodźcie zobaczyć kto nas odwiedził- zawołała do reszty pielęgniarek na dyżurze, a ja zostałam przez wszystkie wyściskana.
- Co cię do nas sprowadza? Mam nadzieję, że nie to co myślę.
- Nie, spokojnie. Odkąd szpik się przyjął  nie mam żadnych kłopotów. Przyjechałam po prostu do Wrocławia i stwierdziłam, że koniecznie muszę panie odwiedzić.
- To gdzie teraz mieszkasz?
- Przeprowadziłam się z tatą do Gdańska.

Rozmawiałyśmy tak dobre pół godziny, a w międzyczasie dołączyło się do nas dwóch lekarzy, w tym jeden, który był moim prowadzącym. Nieźle go wyściskałam, a przy okazji poryczałam się jak głupia. Naprawdę warto było tu przyjechać, chociaż tylko po to, żeby zobaczyć ich miny.
Teraz możemy wracać do Gdańska, choć nie wiem czy Grzesiek będzie chciał jechać nocą.

- Zostajemy tu na noc?
- Tak, jestem zmęczony i nie chcę tak późno prowadzić. Prześpimy się i rano wrócimy do domu.
- Dziękuję ci.
- Za co?
- Za ten cały wyjazd. Naprawdę  go potrzebowałam. Teraz już chyba nie będę bała się tu wracać.
- Cieszę się, że ci się podobało.  Chodź pojedziemy coś zjeść i zarezerwujemy hotel.

Czułam, że w końcu odnalazłam się w moim życiu. Niestety nie przewidziałam, że los ma dla mnie jeszcze wiele niespodzianek. Niestety tych nie bardzo przyjemnych.  Ale przecież co nas nie zabije to nas wzmocni, a to powiedzenie w moim życiu sprawdza się w 100%.

 * * *

Pod poprzednim postem pojawiły się tylko 4 komentarze ;( Niech każdy kto przeczyta rozdział niech go skomentuje ;) Nawet może być tylko głupia emotikonka ;) To naprawdę pomaga i motywuje do dalszego pisania ;)

Widzimy się w niedzielę na meczu :)

gg 42906624



Pozdrawiam!   
 tw

10 komentarzy:

  1. Super rozdział. Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne. Czekam na kolejne rozdziały ;) ./ I can fly

    OdpowiedzUsuń
  3. nie każ tak długo czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Grzegorz całkiem nieświadomie sprawił, że Roksana przezwyciężyła lęki z przeszłości ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne zapraszam na mojego bloga http://siatkarsk.blogspot.com/ dopiero zaczynam, ale pokomentujcie czy opłaca się dalej pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Posty są coraz lepsze,ale wciąż czegoś brakuje. Kiedy piszesz dialogi powinnaś je bardziej rozwinąć. Pokazać więcej szczegółów; Niech czytelnik stanie się świadkiem rozmowy!
    Powodzenia ;D

    angel-of-volleyball.blogspot.com / cytaty,opisy,przemyślenia
    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zniechecaj sie, nie nawidze komentowac, ale jesli chcesz to po kazdym rozdziale jak tylko przeczytam napisze, ze to zrobiłam. ; D / noname.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli masz ochotę i cza to zapraszam na coś nowego
    http://nie-dusza-kocha-lecz-oczy.blogspot.com/
    :)
    Pozdrawiam i przepraszam SPAM, Maniek :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na reaktywacje http://wymykalam-sie-smierci.blogspot.com/ :D

      Pozdrawiam, Maniek ;*

      Usuń
  9. Mi się podoba, tym bardziej, że bardzo lubię Grześka :)

    OdpowiedzUsuń