sobota, 18 maja 2013

Rozdział 5.


"Ja kiedy Go widzę zawsze odpalam marzenia. I wiesz, że widzę tam siebie w roli głównego bohatera"


- Roksana, możesz tu przyjść?- zawołał mnie tato z kuchni.
- No co jest?
- Dzwoniła do mnie mama tej chorej dziewczynki i wczoraj się z nią spotkałem.
- I co? Jak ona się trzyma?
- Kiepsko z nią, ale mam dobrą wiadomość. Okazało się, że Dominika ma taką samą grupę krwi jak ja, więc postaram się jej pomóc. Jutro idę na badania i dowiemy się czy mogę być dawcą.
- Ale tato…
- Nic się nie martw. Dla Dominiki to wielka szansa, jej  życie jest zagrożone i może umrzeć.
- Tak, wiem. Dziękuję, że chcesz to dla niej zrobić.
- Przecież wiem. Ty dostałaś od Boga drugą szansę, a ja spróbuje ją dać tej małej. A poza tym jeszcze nie wiadomo czy mogę oddać jej swoją  krew.
- Na którą idziesz do szpitala?
- Mam tam być na 11.
- Zwolnię się z pracy i pojadę z tobą.
- Nie możesz , przecież dopiero zaczęłaś tam pracować.
- Przecież wiesz jakiego to dla mnie ważne, tato.
- No dobrze.

Po południu poszłam do Grześka, bo obiecałam mu, że opowiem mu całą moją historię. Nie będzie to łatwe, bo Łomacz staje się ważną częścią mojego życia, ale on chyba o tym nie wie.  Potrzebuję teraz tej rozmowy, potrzebuje się w końcu wygadać.  I chyba trafiłam na dobrego słuchacza.
- Cześć- przywitał mnie- proszę siadaj. Napijesz się czegoś?
- Nie dziękuję, chcę mieć to już za sobą.
-No dobrze, to mów, a ja słucham.
- Tylko proszę, nie przerywaj mi.
- Dobrze.

- …Wtedy już wiedziałam, że nie zostało mi dużo czasu i poszłam na, jak wtedy myślałam, ostatni już mecz.  Zobaczyłam Ciebie i dalej się już potoczyło. Dawca, przeszczep no i udało mi się.  A resztę historii już znasz.- zastałam głuchą ciszę- Czemu nic nie mówisz?
- Lekko mnie zatkało. Nie sądziłem, że aż tyle przeszłaś.
- No widzisz, pozory mylą.  Pójdę już, jutro pogadamy.
Nie odezwał się już, a ja wyszłam z jego mieszkania. Poczułam ogromną ulgę, że już nie muszę tego przed nim ukrywać.  W tym tygodniu działo się bardzo dużo. Okazało się, że ojciec może być dawcą dla Dominiki. Za tydzień ma się odbyć operacja. Bardzo się stresuję, chyba bardziej niż tato.

I w końcu nadszedł ten dzień.  Na korytarzu przed salą operacyjną czekałam razem z mamą małej na jakiekolwiek wieści. Ku mojemu zdziwieniu w szpitalu pojawił się Grzegorz. Nie mam pojęcia skąd się o tym dowiedział, bo ja mu nic nie mówiłam. No ale nic, ważne, że jest.  Po ok. 2 godzinach z bloku wyszedł lekarz i powiedział, że operacja się udała. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą i czekaliśmy na dalsze wieści.

Od tej pory całe dnie spędzałam w szpitalu i wszystko szło jak najlepiej. Dominika czuła się dobrze, a jej mama była pełna nadziei. Niestety wszystko zaczęło się psuć.  Po 2 tygodniach zadzwoniła do mnie mama małej, cały czas płakała i nic nie mogła z siebie wydusić. Wtedy zrozumiałam, że stało się najgorsze. Okazało się, że przeszczep się nie przyjął, a Dominika… umarła.
Teraz opowiem wam wszystko w wielkim skrócie. Na pogrzebie Dominiki pojawiłam się z tatą i Grzegorzem. Był dla mnie ogromnym oparciem, bo bardzo emocjonalnie zaangażowałam się w tą sprawę. Jej mama kompletnie się załamała.
- I jak się trzymasz?- zapytał po wszystkim Łomacz.
- Dobrze. Jak sobie pomyślę, że to mogło spotkać mnie to…- rozpłakałam się, a Grzesiek mocno mnie przytulił.
- Nie mów tak, ciesz się z tego, że żyjesz.
- Chodźmy już do domu.
- Chcesz, żebym został z tobą na noc?
- A mógłbyś?
- No pewnie. Chodź.

Od tego czasu bardzo zżyłam się z Grzegorzem, ale chyba to był błąd. Dawałam sobie złudne nadzieję, a potem płakałam całą noc, kiedy Łomacz przedstawił mi swoją dziewczynę. Byłam wściekła, a jednocześnie cholernie zazdrosna. Postanowiłam się od niego odizolować, bo niedługo się od niego uzależnię. Dla odmiany u mojego ojca było coraz lepiej. Zaczął dużo czasu spędzać z mamą Dominiki. 

Pocieszał ją i wspierał. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnią.
Często chodziłam na grób Dominiki i opowiadałam jej co się dzieje u mnie w życiu. Mogłam wtedy się wypłakać i ponarzekać na Łomacza i jego Martę.  Raz przyszedł z nią do mojej restauracji na herbatę i ciastko, tak jak kiedyś ze mną. Zrobiło mi się przykro i chyba Grzesiek to zauważył.  Nagle do ich stolika podszedł jakiś mężczyzna, zaczął się wydzierać i pociągnął Martę za rękę. Wyprowadził ją z restauracji, a ja podeszłam do Grzegorza, który siedział załamany.
- Co się stało? Co to był za facet?
- W co ja się wpakowałem?
- Ale co się stało?- głucha cisza-Jak chcesz to przyjdź dzisiaj do mnie to pogadamy.
Łomacz wyszedł, a ta sytuacja nie dawała mi spokoju. Nie chciałam, żeby  ta dziewczyna skrzywdziła Grześka, a chyba tak się stało. Po pracy szybko wróciłam do domu z nadzieją, że jednak przyjdzie. I się nie myliłam.

- Roksana, masz gościa.- zawołał tato.
- Domyśliłam się. Chodź do mojego pokoju, porozmawiamy.- zwróciłam się do Grześka.

- Możesz mi powiedzieć co się wydarzyło w restauracji.
- No, bo…- położył mi głowę na kolanach, a ja zaczęłam go głaskać po włosach- Okazało się, że Marta ma męża.
- O kurde… tego się nie spodziewałam.
- No właśnie. A ja po prostu chciałbym się w końcu zakochać.

„Oj Łomacz, Łomacz,  gdybyś tylko otworzył oczy i zobaczył co się wokół Ciebie dzieje…”

Gadaliśmy jeszcze przez godzinę, a potem Grzesiek zasnął na moim łóżku.  Wyszeptałam „dobranoc” , pocałowałam  w czoło i wyszłam po cichu z pokoju. Sama położyłam się spać na kanapie.

Rano, kiedy się obudziłam mojego taty już nie było, a Łomacz siedział w kuchni z rękoma opartymi o blat stołu. I jakie było moje zdziwienie kiedy odwrócił się w moją stronę i zapytał:
- Powiedz mi, od kiedy?
- Co od kiedy?- udawałam głupią.
- Od kiedy dla ciebie to jest coś więcej niż przyjaźń?
A mnie kompletnie zamurowało.

* * *
Bardzo przepraszam za długą nieobecność!
Już niedługo startuje Liga Światowa, ale przed tym mecze towarzyskie z Serbią. Wybiera się ktoś do Milicza lub na spotkania LŚ? ;)
Witamy Bartka we Włoszech ;)
Zapraszam również do SIATKARSKIEGO ŚWIATA MULINY <KLIK>
Pozdrawiam ;)

gg: 42906624

11 komentarzy:

  1. Ja wiem, że szkoła i wgl, ale nastepny rozdział dodaj szybko, proszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Megaa! Piszesz świetnie, ciekawe zwroty akcji. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział, cały czas coś się dzieje. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)) /I can fly

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie :) Jesteś w moich ulubionych blogach. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej no Laska bomba !! ;p Trafiłam tu przypadkiem dzisiaj i jestem zadowolona ;p napewno jeszcze tu zajrze :D

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne, zapraszam do mnie :)
    http://otrzasnacsiezezludzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. W wolnej chwili zapraszam na nowy rozdział na wymykalam-sie-smierci.blogspot.com/ c:
    Pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny?! Nie mogę się doczekać!!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam do siebie http://siatkarzu-koniec-przedstawienia.blogspot.com/ :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem tak, temat bloga i sam pomysł na pisanie jest bardzo fajny.Ale rozdziały są krótkie, mają mało szczegółów. Proszę cię rozwiń soje myśli bo mało jest opowiadań z McGregorem w roli głównej, a uwielbiam tego siatkarza. Trzymam kciuki ;D
    __
    szkoda Dominiki. I ta akcja z Grześkiem, pewnie tatuś sie wygadał xd

    OdpowiedzUsuń